piątek, 19 marca 2010

Angkor - zabytki i dzieci


O 5.00 rano wyjeżdżamy minibusem by zwiedzać ruiny starożytnego miasta Angkor, które od IX do XIII wieku było stolicą silnego państwa Khmerów. Po upadku państwa budowle stopniowo popadały w rozsypkę i zapomnienie. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku Francuzi zainteresowali się nimi i zaczął się proces restauracji. Obecnie zespół Angkoru jest wpisany na listę UNESCO co oznacza również pieniądze na jego odbudowę.
Przed świtem zajeżdżamy na parking z kasami. Za 20 USD każdy kupuje jednodniowy bilet (na każdym bilecie jest zdjęcie posiadacza). Poszczególne budowle są oddalone od siebie nawet o kilometry więc najlepiej przemieszczać się minibusem, tuk-tukiem czy choćby rowerem, w każdej ze świątyń jest kontroler sprawdzający bilety.Jako ciekawostkę można podać, że zyski z biletów idą do kieszeni nie Khmera, a Wietnamczyka, który w nieznany mi sposób nabył do tego prawa . Cóż, Kambodża jest jednym z najbardziej skorumpowanych krajów świata.
Zaczynamy od najbardziej znanej świątyni, Angkor Wat. jej charakterystyczny kształt jest symbolem narodowym Kambodży. Czekamy po ciemku, aż z mroku zaczynają się wyłaniać majestatyczne mury. Ze świtem zaczyna się prawie w jednej chwili orkiestra cykad, niesamowicie głośna. Piękne przeżycie.
Nie czekamy na efektowne pojawienie się słońca, bo chcemy być w następnej świątyni, Ta Phrom, przed tłumami turystów. Ta Phrom została pozostawiona bez wielkich zmian tak, jak ją znaleziono w XIX wieku. Drzewa oplatają korzeniami skały, widać jak przyroda pokonuje kamienne wytwory człowieka. Ma to swój urok, skłania do refleksji.
Potem następują dalsze budowle: Bantay Kdai, Srah Srang, Pre Rup, Ta Som, Preah Khan, Ta Nei, Ta Kao. Turyści są już wszędzie. W południe godzinka przerwy na lunch i wypoczynek i znowu do boju: Angkor Thom i powrót do Angkor Wat. Temperatura w południe sięga 35 - 37 stopni, jest dużo chodzenia, więc lekko nie jest. Nie myślałem, że Angkor jest tak duży. Wcale nie widzieliśmy wszystkiego, to tylko wybrane obiekty! Świątynie są bogato zdobione, kiedyś błyszczały do tego złotem i innymi kolorami. Prowadziły do nich kamienne drogi. I to wszystko mniej więcej tysiąc lat temu! Chciałoby się zachować w pamięci jak najwięcej, ale już po kilku godzinach przychodzi nasycenie i wszystko zaczyna mi się mieszać. Dobrze, że robię zdjęcia, łatwiej będzie wszystko uporządkować.
Pomiędzy świątyniami atakują nas dzieci sprzedające różne rzeczy. Są śliczne, szkoda, że muszą już pracować.Skóra mi cierpnie na myśl o tym, że Kambodża zajmuje jedno z pierwszych miejsc na liście krajów o rozwiniętej dziecięcej prostytucji. Jest to zabronione, ale istnieje.
Na zakończenie oglądamy zachód słońca nad jednym ze zbiorników wodnych. Czerwona tarcza słońca jest ładna, ale urzeczony nie jestem. I na tym kończymy zwiedzanie na dzisiejszy dzień. Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale prysznic i wypoczynek stawiają nas na nogi. Idziemy do miasta coś zjeść, potem jeszcze raz rybki oczyszczają nasze nogi. Krótko jeszcze spacerujemy po nocnym targowisku i wreszcie idziemy spać.






































2 komentarze:

  1. Dziękuję bardzo,bardzo za opis i zdjęcia z podróży.Pozdrowienia dla wszystkich uczestników.

    OdpowiedzUsuń
  2. Angkor to bardzo bogate w stare zabytki miasto.Dzieci kambodżańskie są bardzo czarujące. Ten dzień dla cełej grupy był bardzo prcowitym i ciekawym dniem wyprawy.Danka.

    OdpowiedzUsuń